Skip to main content

Web Content Display Web Content Display

Monika Machowska

Wspaniali wykładowcy – nie tylko bardzo życzliwi ludzie, lecz przede wszystkim eksperci w swoich dziedzinach. Potrafili stworzyć atmosferę, w której pogłębianie wiedzy zamieniło się w pasję.

Studiować w czwartej dekadzie życia, to trochę jak być Jackalope. Charakterystyczne dla amerykańskiego folkloru fantastyczne stworzenie - zając z porożem, znakomicie oddaje przewrotność bycia dojrzałą studentką. Z jednej strony przyznam, iż czasem towarzyszy mi lekka trema (coraz większa część „ciała pedagogicznego” ma mniejszy „przebieg” w dowodzie niż ja!) z drugiej, rogata natura nieustannie skłania do podejmowania nowych wyzwań. Na moje szczęście Amerykanistyka okazała się miejscem wyjątkowym i bardzo tolerancyjnym. Z perspektywy osoby, która zdążyła sporo przeżyć, mieszkać w kilku krajach i studiować na różnych uczelniach mogę uczciwie powiedzieć – na ten kierunek warto było czekać! Wspaniali wykładowcy – nie tylko bardzo życzliwi ludzie, lecz przede wszystkim eksperci w swoich dziedzinach potrafili stworzyć atmosferę, w której pogłębianie wiedzy zamieniło się w pasję. Lat spędzonych w salach z najpiękniejszym krakowskim widokiem nie zamykają „trzy litery”, ponieważ te studia naprawdę otwierają młodym ludziom głowy i wiele drzwi. Często trochę zazdrościłam kolegom możliwości, których nie było za tzw. „moich czasów”. Instytut z myślą o nich przygotował bowiem imponującą ofertę stypendiów wyjazdowych na prestiżowe uczelnie i jestem przekonana, iż to właśnie te doświadczenia mogą okazać się dla absolwentów decydującym atutem na rynku pracy. Legendarne są coroczne Dni Kultury Kanadyjskiej, USA, spotkania z wykładowcami i gośćmi spoza Instytutu i oczywiście Noce Wyborcze, na które bilety rozchodzą się w kilkadziesiąt minut. Przyznam, że jest jedna, jedyna rzecz, której szczerze żałuję. To fakt, że ten czas przeleciał tak szybko!

Czy studia w Instytucie miały jakiś wpływ na Twoją obecną aktywność zawodową?

Studia amerykanistyczne były konsekwencją pewnego niedosytu wynikającego z kilkuletniego pobytu w USA – towarzyszyła mi potrzeba uporządkowania wiedzy i podtrzymania kontaktu z kulturą amerykańską. Spotkałam świetnych wykładowców, którzy w moich poszukiwaniach stali się kompetentnymi i rzetelnymi przewodnikami oraz serdecznymi towarzyszami podróży, ponieważ wielką zaletą Instytutu jest umiejętność budowania przyjaznej i partnerskiej atmosfery. Dyplom amerykanisty nie ma w tym momencie bezpośredniego wpływu na moją pracę, ale nie to było moim celem.

Czy sądzisz, że wiedza i umiejętności, które zdobyłeś na studiach są przydatne na rynku pracy?

Myślę, że to, co studia dają – każde studia prowadzone z misją, to umiejętność adaptacji do nowych sytuacji, rozwiązywania problemów, zarządzania swoim czasem. Są to kompetencje uniwersalne i bardzo ważne na rynku pracy. Kontakt z językiem angielskim na pewno jest dużym atutem, podobnie możliwość wyjazdów stypendialnych, praktyk w Konsulacie USA, a na co dzień - nabywanie doświadczenia podczas organizowanych w Instytucie konferencji, spotkań, festiwali.  

Czy kończąc studia wiedziałaś, co chcesz robić i na ile udało ci się to zrealizować?

Tak, wiedziałam po obronie, że jest to tak fantastyczne miejsce, że chcę zrobić kolejną specjalizację - Latynoamerykanistykę (w planie zaczynam od października), na którą nie mogłam dokonać wpisu, ponieważ broniłam pracę dopiero we wrześniu. I wszystkie inne możliwe kierunki, więc błagam, proszę coś wymyślić, bo niedługo mi się u Was lista skończy!

Jak wspominasz studia? Co Ci się najbardziej podobało?

Naprawdę, a piszę to z doświadczenia, miałam w końcu poczucie, że są to najbardziej zbliżone do standardów amerykańskich studia, na jakich w Polsce miałam okazję zdobywać wiedzę. To jest kwestia pewnej atmosfery, otwartości i nie można przecenić faktu stworzenia fenomenalnego zespołu dydaktyków. To, czego jest mi ogromnie żal, to, że nie mogłam wyjechać na stypendium. Oferta jest wspaniała, jestem zaskoczona, że tak wiele miejsc pozostaje niewykorzystanych. Ciągle po kryjomu marzę, że może? Jeśli cudem uporządkują obowiązki rodzinne zaszaleję i gdzieś wyjadę. Ale misyjnie namawiam kolegów na wykorzystanie tej szansy i na koncie mam kilka sukcesów – osoby, które wyjechały dzięki mojemu wsparciu. Wiem, że jedna z nich głównie dzięki temu dostała dobrą pracę!

Czy spotkałaś pracownika naukowego, który Cię zainspirował i ukierunkował?

Tak, jest kilka wyjątkowych osób. Klasa międzynarodowa – dr hab. Ł. Kamieński, nasza studencka duma i inspiracja, dla zaprzyjaźnionej absolwentki, motywacja, by sięgnąć po marzenia – studiuję od jesieni w Londynie. Dr hab. M. Modrzejewska, której błyskotliwość na szczęście równa jest wielkiemu sercu. Prof. dr hab. P. Laidler – ciepły, mądry człowiek z poczuciem humoru, który nawet z kursu o Sądzie Najwyższym potrafił zrobić wciągający kryminał. Dr hab. M. Kijewska – Trembecka, która ma wielkie zasługi dla studentów (dyskrecja zobowiązuje). Duet doktorów: T. Soroka – M. Gabryś, czyli zaangażowani i nieomijający trudnych wątków naukowcy, dr M. Turek, który wytrwale uczy jak pisać (wielka chwała mu za to, naprawdę bardzo doceniłam czas, który nam poświęcił). Latynoamerykaniści – dr A. Kaganiec-Kamieńska, moje odkrycie ostatniego semestru, z kilkoma rewelacyjnymi fakultetami koniecznie do zrobienia, dr K. Derwich, który jak nikt, ze swadą i poczuciem humoru opowiada o historii Meksyku i dzielnie zniósł mój szalony esej na temat inicjatyw ekologicznych w stolicy tego kraju, dr A. Gondor-Wiercioch za pozbawione uproszczeń i schematów bardzo przemyślane podejście do feminizmu w literaturze kanadyjskiej, dr A. Bartnik, dr hab. M. Zachara za wiedzę, klasę, ciekawość i otwartą głowę. Dr P. Napierała za erudycję i poczucie humoru, dr hab. E. Michna za dyskusje i chęć dzielenia się ogromną wiedzą, dr A. Małek za serdeczność i bardzo ciekawy fakultet o diasporze włoskiej w USA... Serdeczni Profesorowie, uśmiechnięci i cierpliwi Doktorzy - prawdopodobnie mogę wyliczyć wszystkich i każdemu z wykładowców Instytutu jestem ogromnie wdzięczna za swoje własne odkrycia, przemyślenia oraz wiedzę.

Czy byłaś zaangażowana w działalność studencką, np. koła naukowego, samorządu etc.? Jeśli tak, to jak oceniasz to doświadczenie?

Zawsze bardzo chciałam, ale niestety im więcej ma się lat, tym mniej wolnego czasu. Moje obowiązki są na tyle poważne, że to one, niestety, dyktują ile zasobów mogę poświęcić studiom. Myślę, że koło studenckie w naszym instytucie działało znakomicie, Dni Kultury Kanadyjskiej były przez ostatnie dwa lata organizowane na naprawdę wysokim poziomie. Zaś Noce Wyborcze – to jest niedoceniony materiał na świetną promocję. Czy studenckie znajomości trwają…? Tak, są przyjaźnie, które przetrwały próbę czasu - koledzy do mnie dzwonią prosząc o poradę i mam swoje małe i duże sukcesy.

Informacje o absolwentce:

  • lata studiów: 2015-2017
  • kierunek/specjalność: Amerykanistyka, Ameryka Północna, SUM
  • obecna praca (zawód, pracodawca): wolnego zawodu
  • osiągnięcia zawodowe: współtwórca firmy konsultingowej (szkolenia, partycypacyjne systemy wynagrodzeń), zarządzanie centrami Thomson Prometric na Wyspach Brytyjskich, kampanie wizerunkowe, reportaże i publikacje prasowe
  • hobby/pasje/zainteresowania: kulturoznawstwo, historia, sztuka, ruchy antysystemowe i wiele innych stanowczo nie pasujących do wizerunku statecznych matron w wieku ponadbalzakowskim :-D